Skarby trzech mędrców (2) – złoto

Pierwszy wpis w Nowym Roku będzie złoty. Oby cały rok był taki.

…Złoto – Amouage Gold Men

Szejk Sayyid Hamad bin Hamoud al bu Said, bliski krewny Sułtana Omanu, miał marzenie. Chciał przywrócić chwałę wspaniałej arabskiej sztuce perfumeryjnej. W tym celu w 1983 roku utworzył ekskluzywny dom perfumeryjny Amouage. Jego perfumy najpierw pełniły rolę prezentów dla głów państw i dostojników odwiedzający dwór Sułtana Omanu. Z czasem wprowadzono je do szerszej dystrybucji. Dziś dostępne są właściwie na całym świecie, także i w Polsce.

Amouage wykorzystuje tradycyjne dla środkowego wschodu składniki perfumiarskie: drewno agarowe (oud), kadzidło, piżmo, różę, jaśmin, przyprawy, balsamy. Budżet perfum Amouage zdominowany jest przez koszty składników, niezwykłych ozdobnych flakonów i gaży twórców. Odwrotnie niż w przypadku tzw. perfum designerskich, tu liczy się nie marketing, nie wynajęcie znanej celebrity dla celów reklamowych, ale jakość, jakość i jeszcze raz jakość oraz… przepych.  Twórcami perfum dla Amouage są od samego początku perfumiarze z pierwszej zapachowej ligi. Innymi słowy – najlepsi. Takim jest Guy Robert, który lat temu dwadzieścia kilka zmieszał pierwszy zapach Amouage, a który tworzył historię perfum pracując dla Diora, Rochasa czy Hermesa, czyli firm, które zawsze kładły (dziś także) szczególny nacisk na sygnowane swym logo perfumy, ich jakość i ogólny poziom. Gold – pierwsze pachnidło Amouagemiał być synonimem bliskowschodniego przepychu i bogactwa. Zawarto w nim najlepsze i najdroższe dostępne ingrediencje. Zapach zrobił potężne wrażenie na zleceniodawcy – Sułtanie Omanu. Tak potężne, że ten niemal natychmiast zażyczył sobie męskiej wersji Gold. Podobno Guy Robert nie był tym zachwycony. Wierząc, że właśnie stworzył ideał, nie bardzo miał pomysł na męskiego Golda. Z pomocą przyszedł jego syn Francois, proponując, by damską wersję uzupełnić o klasyczne męskie składniki: paczulę i mech dębu. Tak powstał Gold Man, zapach niezwykły i pełen arabskiego przepychu. Złoto zamknięte we flakonie.

Gold nie jest pachnidłem łatwym do rozebrania na akordy czy nuty. Jest na tyle misternie skonstruowane i tak przeładowane składnikami, że jest to dla mnie zbyt trudne. Te perfumy to orient w czystej postaci. Słodkawy, zawiesisty, ociekający „dosłownie” złotem. Mieszają się tu nuty biało-kwiatowe (jaśmin, konwalia), z orientalnymi (paczula, mirra, kadzidło) i zwierzęcymi (cywet i piżmo). Można jednak wyróżnić klasyczne trzy fazy rozwoju zapachu, choć ich ewolucja nie jest bardzo wyraźna, pozostając raczej stopniową i subtelną. Początek Gold jest wymagający i na niewprawionym nosie zrobi wrażenie staromodnego, a może i mało męskiego. To z pewnością efekt zgromadzonych tu wonnych kwiatów – posłonka, konwalii, jaśminu. Po godzinie zapach nieco traci na kwiatowej mocy i staje się bardziej balsamiczny i przyprawowy. Czujemy arabskie  przyprawy, powolutku wchodzą do gry nuty zwierzęce w postaci bardzo zrównoważonego, użytego w idealnej proporcji cywetu i tradycyjnych wschodnich piżm. Nieco niemęski początek odchodzi w zapomnienie, a serce zapachu jest intrygujące i nieco prowokacyjne. Co ciekawe w pewnym momencie poprzez cywet moje skojarzenia płyną w kierunku fazy serca Kourosa YSL, jednak tam pełni on bardziej znaczącą rolę. Wreszcie ambrowo-drzewno-piżmowa baza, w której brak już kwiatów, mamy za to akord mocny i zdominowany przez arabskie piżma.

Gold jest intensywny dużo ponad przeciętną. Jego trwałość jest bardzo dobra. To pachnidło doskonałe. Tu nie ma miejsca na absolutnie żadne kompromisy. Najlepsze składniki, najlepszy nos, a także niezwykli amatorzy tej woni m.in. rzeczony Sułtan Omanu, ale i Wladimir Putin (i w tym momencie mój blog został dodany do obserwowanych przez radzieckie, upsss…. sorry, rosyjskie służby bezpieczeństwa ;-))

Podsumowując – prawdziwy koneser perfum nie może nie poznać tej kompozycji. Jeżeli już ją pozna, na pewno nie przejdzie obok niej obojętnie. Choć oczywiście może mu się nie spodobać, to jednak nie może jej nie docenić. Bo Gold to pachnidło niezwykłe, ekskluzywne i niecodzienne. Ja dodam, że bardzo piękne w swym bliskowschodnim przepychu.

Nuty głowy: posłonek, konwalia, srebrne kadzidło

Nuty serca: mirra, irys, jaśmin, paczula, mech dębowy

Nuty bazy: ambra, cywet, piżmo, drzewo cedrowe, drzewo sandałowe

twórca: Guy Robert/ Francois Robert

rok wprowadzenia: 1983

moja klasyfikacja: definicja orientalnych perfum, przebogata, pełna arabskiego przepychu kompozycja, na specjalne okazje, zapach typowo wieczorowy, dla mężczyzn dojrzałych, perfumy najwyższej jakości


13 uwag do wpisu “Skarby trzech mędrców (2) – złoto

  1. widzę że zapach zrobił na Tobie niebagatelne wrażenie. czyżby w istocie rzeczywiście taką doskonałością, jak zwykła zachwalać sama Pani Missala?
    zamówię sobie próbkę by przekonać się osobiście czy płynne złoto warte jest swej nazwy.

    p.s.
    Ty też fqjciorze masz problem z pisownią i czytaniem nazwiska prezydenta Rosji?
    pisze się Miedwiediew, a czyta Putin 😀

    1. Moim zdaniem nazwa Gold jest bardzo adekwatna do niezwykłego bogactwa i przepychu tej kompozycji, o którym pisałem.
      A co do pisowni i czytania nazwiska prezydenta Rosji – to zabawne 🙂

      1. prawda? 😀
        zamówienie poszło, wkrótce opisze na forum wrażenia ze spotkania z płynnym złotem

  2. Witam kupiłem sobie te perfumy i na pierwsze szału nie robią powiedział bym pachną tanią wodą do golenia za czasów końca komuny ale po jakimś czasie robi się ok ale szału nie ma

  3. Gold Man mnie powalił. Nie przypuszczałem, że spodoba mi się tego typu propozycja, ale naprawdę wspaniały to zapach. Cena jednak zaporowa. Może jako tańszy odpowiednik nada się Chanel No. 5? 🙂

    1. Gold Man to niesamowite pachnidło i jeden z tych Amouage’y, do których moim zdaniem wysoka cena najlepiej pasuje. 🙂 Ale może – by zniechęcić Cię do niego – dodam, że to rzekomo ulubione perfumy… Wladimira Wladimirowicza Putina. 😦

      1. w myśl lepszych i gorszych nosicieli hmm … to może zielonego Creed /a … tam cała paleta gwiazd… nawet Ozzy Osbourne

Dodaj komentarz